top of page

Afera w balecie

Czas przyszedł na balet, sztukę niedocenioną, żyjącą niejako w cieniu opery i wielkich form wokalno-instrumentalnych. Gatunek największą popularność zyskał w baroku, gdzie roztańczona Francja kultywowała ballet de cour. Dziś jednak nie pamiętamy tej formy jako baletu sensu stricte, doszukujemy się w niej raczej fundamentu dla opery francuskiej. Faktyczne narodziny nastąpiły wraz z Adolfem Adamem i kultowym już dziełem Giselle. Dwuaktowa kompozycja szturmem podbiła całą Europę, przyciągając swoim baśniowym urokiem największe baleriny dziewiętnastego wieku. Po położeniu podwalin pod balet romantyczny, wkrótce większość kompozytorów sięgało do tego gatunku. Z największych dzieł nie sposób nie wymienić Jeziora łabędziego i Dziadka do orzechów Czajkowskiego, Don Quixote Minkusa czy Coppélia Delibesa.


Tak się złożyło, że „klasyczny” okres baletu, podczas którego rozwinęły się techniki i kostiumy charakterystyczne dla tej sztuki, przypadł na okres romantyzmu. Z tego też powodu, balet jest formą raczej młodą, której granice są przesuwane wraz z każdym nowym choreografem wchodzącym na scenę teatralną. No właśnie… choreograf, a nie kompozytor. Pomimo iż w odnajdziemy balet w XX wieku, wśród ważniejszych: Strawińskiego Ognisty ptak, Pietruszka, Święto Wiosny, Apollo¸ Cage’a The Seasons, Wuorinena Delight of the Muses, to większą uwagę przywiązywano do kwestii tanecznych niż muzycznych. Skutkowało to rozpoczęciem opracowywania utworów nie przeznaczonych na deski teatralne właśnie w formach baletowych. Do największych takich przedsięwzięć należą bezsprzecznie Jewels George'a Balanchine’a. To abstrakcyjny balet pozbawiony akcji dramatycznej, stanowiący przedstawienie trzech klejnotów: szmaragdów, rubinów i diamenty, każdy wykorzystujący inną kompozycję. Zielone, eleganckie kamienie obrazuje muzyka Gabriela Fauré – Pelleas et Melisande oraz Shylock, czerwień rubinów przedstawia Capriccio na fortepian i orkiestrę Strawińskiego, a finalna część, delikatne diamenty ewokować ma III Symfonia D-dur Czajkowskiego nazywana Polską.


Balet Balanchine’a to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Wybierzemy więc z niej tylko jeden mały odłamek – Mayerling stworzony specjalnie dla Royal Ballet w 1978 roku w choreografii Sir Kennetha Macmillana, który historyczny temat potraktował w iście modernistyczny sposób. To właśnie słynna afera Mayerling, stanowi podstawę dla scenariusza Gilliana Freemana. Austriacki pałacyk myśliwski stał się w 1889 roku miejscem samobójczej śmierci jedynego syna Franciszka Józefa I – Rudolfa oraz jego kochanki Marii Vetsery. Był to jeden z największych wstrząsów politycznych za czasów Habsburgów, wokół którego wyrosło tyle kontrowersji co tajemnicy. Bowiem wkrótce po tragicznej nocy rozpoczęto przyglądać się stanowi psychicznemu niedoszłego cesarza Austrii. Zauważono jego neurastenię, którą arcyksiążę kontrował alkoholem, morfiną oraz towarzystwem legionu kobiet. Uwidoczniła się również jego obsesja śmiercią, miał trzymać podobno na swoim biurku podręczny rewolwer i ludzką czaszkę, do której hamletowsko przemawiał.


Kontrowersyjna postać Rudolfa, stała się ogromną inspiracją dla wielu twórców. W oparciu o jej losy powstały liczne filmy (m.in. Le Secret de Mayerling, reż. Jean Delannoy czy Mayerling, reż. Terence Young), musical Franka Widhorna Rudolf: Afera Mayerling oraz najciekawsza z propozycji – wyżej wspominany balet MacMillana. Zróbmy jednak jeszcze jeden zakręt nim przejdziemy do produkcji z 2018 roku. Należy przecież wspomnieć o samym choreografie, którego nazwisko powinno wyryć się dużymi literami każdemu melomanowi. Twórca brytyjskiego pochodzenia stworzył bowiem jedne z najsłynniejszych i najczęściej powtarzanych spektakli m.in. Romeo i Julia Prokofiewa, Jezioro łabędzie, Mazeppa i Dziadek do orzechów Czajkowskiego czy Manon do muzyki operowej Masseneta. Jako przedsmak jego twórczości proszę zerknąć na absolutny klasyk muzyki baletowej - Taniec rycerzy z Romeo i Julii Prokofiewa.



Mayerling wykorzystuje muzykę Franca Liszta, skupiając się przede wszystkim na poematach symfonicznych: Mazeppa, Héroïde funebre, Die Ideale oraz Festklänge. Oprócz nich orkiestrę symfoniczną zostały opracowane utwory fortepianowe kompozytora m.in.: 3 z 12 Etiud transcendentalnych - nr 3 Pejzaż, nr 11 Harmonia wieczorna i nr 12 Zamieć śnieżna, Wieczory wiedeńskie, fragmenty Lat pielgrzymstwa czy Liebestraum nr 3. Jednak najważniejszym utworem, który spaja balet wspólnym motywem jest Symfonia faustowska oraz pierwszy temat z I części, temat Fausta. Jest to bowiem nawiązanie do obłąkanego Rudolfa, którego powolne popadanie w szaleństwo śledzimy w każdej scenie. Co ciekawe, jego stan psychiczny przedstawiony jest dzięki postaciom kobiecym, Relacje między bohaterem a matką, żoną, kochankami oraz baronówną Marią Vetsery, dają obraz złożonej postaci arcyksięcia. Brak matczynej miłości (fakt potwierdzony historycznie, gdyż cesarzowa Sisi skupiona była raczej na utrzymaniu swej urody, niż na wychowaniu dzieci) przekłada się na frustracje Rudolfa, który swój żal odreagowuje na swojej żonie. Miłosną obsesją darzy jednak postać baronówny, która z równie wielką intensywnością odwzajemnia jego uczucie. Najwyraźniej zaznacza się to w kończącym drugi akt pas de deux, który aż kipi od erotycznej energii.



Ogromna w tym zasługa tancerzy, Sary Lamb oraz Stevena McRae, którzy na przestrzeni trzech aktów Mayerling pokazują swoją kunszt twórczy nie tylko perfekcyjnie wykonując klasyczne układy baletowe, ale również łącząc je z prawdziwie atletycznymi figurami. Oglądanie tego duetu jest doświadczeniem niezwykłym, gdyż oboje potrafią "wejść" w głowy postaci oraz przedstawić je w sposób niezwykle wiarygodny. W szczególności McRae jako Rudolf stanął przed ogromnym wyzwaniem - jego partia jest niezwykle wymagająca, przez liczbę ensambli i solowych numerów, które musi wykonać w ramach jednego aktu. Co więcej, sportretowanie tak złożonej postaci, jaką jest arcyksiążę Austrii, stawia kolejne przeszkody do pokonania. Jego gra aktorska była jednak na tyle przekonująca, iż zaledwie w rok po wznowieniu produkcji Mayerling został zaproszony do udziału w Hollywoodzkiej adaptacji Kotów. W musicalu nie pokazał się od strony wokalnej, a ponownie przedstawił swoje talenty taneczne - tym razem w odsłonie tapującego kota Skimbleshanka. Na szczęście, w przeciwieństwie do adaptacji z 2019 roku, balet wciąż zyskuje na popularności.


Cóż więcej można powiedzieć o niezwykle dramatycznym balecie Mayerling? To jedno z najciekawszych opracowań wydarzeń z 1889 roku, nie jest to sentymentalny musical, pretensjonalny film historyczny, ani "sucha" książka. Pozbawienie wątku politycznego dodaje historii uniwersalności, skupiając się jedynie na udręczonym Rudolfie. Pomimo, że postrzegany jest jako antybohater, pozbawiony wszelkich wartości... wzbudza w widzu swego rodzaju współczucie. Podkreśla to wciąż powtarzany motyw Fausta, który umieszcza historię w szerszym kontekście kulturowym. Zaznaczmy ponownie wartość samej muzyki, która po przeniesieniu w inne medium i poszatkowana na "smaczniejsze" fragmenty wciąż przekonuje. Wyraziste utwory Liszta przez swój dramatyzm i liczne kontrasty w ramach jednej kompozycji idealnie nadaje się dla teatru. Zresztą, jak zaznaczałem już wcześniej, nie był to przypadek odosobniony - do muzyki dobrze nam znanego Chopina powstał balet Dama Kameliowa oparty na powieści o tym samym tytule Dumas’a. Ale zanim odwiedzimy roztańczony Paryż, wstąpmy na chwilę do na wskroś dramatycznej Austrii.

41 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page