top of page

Feminizm różne twarze ma

Czas pandemii przyzwyczaiła odbiorców muzyki do częstych streamingów koncertów i przedstawień operowych. Metropolitan opera odkurzyła swoje archiwa, Salzburger Festspiele przez platformę Medici.tv dzielił się z melomanami niektórymi wydarzeniami festiwalowymi. Taką listę można by ciągnąć jeszcze długo, rozszerzając o kolejne teatry czy organizacje. Warto jednak zwrócić uwagę, że wykorzystanie pośrednictwa Internetu do publikacji najnowszych produkcji kulturalnych zostało zainicjowane na szeroką skalę już w 2017 roku przez projekt OperaVision. Od tego momentu co miesiąc na ich kanale YouTube zostaje udostępnionych około ośmiu oper. Współpraca z m.in. berlińskim Komische Oper, warszawskim Teatrem Wielkim czy londyńskim Royal Opera House przynosi różne skutki, niestety często wątpliwej jakości. Niejednokrotnie poziom wykonawczy pozostawia wiele do życzenia, o dramaturgii lepiej nie wspominać. Raz na jakiś czas zdarzają się jednak wyjątki, dla których warto śledzić z uwagą zakładkę „Coming soon” na stronie OperaVision.


Jednym z takich perełek była udostępniona na początku miesiąca jedna z najsłynniejszych oper Leoša Janáčka - Jenůfa. Kompozycja upstrzona jest czeskimi melodiami, wysmakowaną instrumentacją, natomiast jednym z najciekawszych wyróżników jest wyczucie dramaturgiczne. Trzy akty tworzą łukową konstrukcję, z kulminacją w drugiej części. Wyraziste wydarzenie z morawskiej wsi zostały zaczerpnięte z dramatu Její pastorkyňa Gabrieli Preissovej. Jednym z najbardziej wyrazistych elementów libretta opracowanego przez kompozytora jest wyraźnie zarysowany wątek feministyczny. To właśnie kobiety stanowią podstawę dla wydarzeń oraz są mocą, z którą mężczyźni przegrywają w każdej walce.


Ten element szczególnie widać w postaci Števy, pierwszego adoratora Jenůfy. Kiedy tylko kobieta traci swoją nieskazitelną piękność w wyniku wybuchu zazdrości Lacy, opuszcza ją i po chwili ponownie wchodzi w związek. Sytuację komplikuje ponadto nieślubne dziecko, które rodzi się w domu matki Jenůfy, Kostelnički w zupełnym odosobnieniu. Siła i dojrzałość byłej narzeczonej sprawia, że zostaje zagrożone poczucie jego męskości. Podobnie Laca nie mogąc pogodzić się z odrzuceniem jego uczuć okalecza główną bohaterkę rozcinając nożem jej policzek.


W wyniku tak wielu przeciwności losu Jenůfa reaguje naturalnym smutkiem, jednak jest to cierpienie, które zmusza ją do podjęcia logicznych, chłodnych kalkulacji. Aby przeżyć w konserwatywnej wsi potrzebuje męża zapewniającego dach nad głową i odpowiednie wsparcie finansowe. Wybór pada więc na Lacę, choć związek ten jest wyjątkowo jednostronny. Podobnie Kostelnička wykazuje się znajomością panujących zwyczajów oraz zdaje sobie sprawę z konsekwencji zatrzymania nieślubnego dziecka przez jej córkę. Podejmuje w związku z tym okrutną decyzję o zabiciu niemowlęcia, aby tym samym dać przyszłość Jenůfie.


Aby oddać tak złożony profil psychologiczny potrzeba wykonawczyń o głosach z górnych półek. Royal Opera House na szczęście ma wystarczający prestiż oraz fundusze, aby zaprosić do współpracy najlepsze sopranistki. W roli Kostelnički debiutowała jedna z najsłynniejszych fińskich śpiewaczek, Karita Mattila. Ponad sześćdziesięcioletnia sopranistka pomimo oczywistego zmęczenia obecnego w głosie, umiejętnie oszczędzała siły przed bardziej wymagającymi fragmentami opery. Chłodna, bogobojna kobieta zyskała w jej interpretacji jeszcze ostrzejszych rysów, a jej siła emanowała w każdym geście. Drugą niezwykłą kreację stworzyła Asmik Grigorian, która tą rolą debiutowała na deskach Royal Opera House. Jej ciemny, esencjonalny głos wypełniał bez problemu całą salę londyńskiego teatru. Dojrzałość z jaką podeszła do roli przyniosła niezwykłe efekty, przez ukazanie najmniejszych subtelności w zmianie charakteru Jenůfy. Podobnie jak w warstwie tekstowej, tak i śpiewacy nie cechowali się większą „charakternością”. Saimir Pirgu był bardzo poprawny, w stylu dawnej szkoły operowej, przedramatyzowany i nad wyraz sztuczny. Nicky Spence jak Laca był dobry, chociaż dało się odczuć zmęczenie śpiewaka, kiedy poszczególne dźwięki osiągane były siłowo, a później nieczysto.


Parę słów należy również poświęcić reżyserii Clausa Gutha, która również podkreślała kobiecość libretta i muzyki. W każdym z aktów ukazany jest inny moment życia kobiety. Na początku zostały przedstawione, jako stereotypowe kury domowe, każdego dnia obierając ziemniaki, przygotowując swoich mężów do pracy, zajmując się dziećmi i cykl powtarza się od nowa. Następnie kobiety przedstawione są w wymiarze transcendentnym, w którym obrazują nieuchronnie zbliżającą się śmierć do domu Jenůfy. Świadczą o tym nie tylko czarne stroje, ale również przebranie kruka, który od zarania dziejów symbolizuje nadchodzące nieszczęście. Takie przedstawienie żeńskich postaci może posiadać jeszcze jeden wymiar, który odwołuje się bezpośrednio do postaci Kostelnički. Strach kobiety przed ostracyzmem pogłębia się wraz ze stopniowym przybliżaniem się czarnych postaci. W ostatnim akcie powraca ponownie stereotypowo rozumiana kobiecość. Przejaskrawiony orszak weselny intonuje radosne piosenki, wdzięcząc się zarówno do głównej bohaterki, jak i do publiczności.


Właśnie te elementy warstwy reżyserskiej wskazują na pewną dwoistość. Z jednej strony mamy do czynienie z całkowitą siłą kobiet, z drugiej przedstawienie ich w stereotypowych obrazach. Można to odczytać jako nawiązanie do samego kompozytora, który z jednej strony podnosił głos o równouprawnienie płci, z drugiej był despotą, zdradzającym żonę, doprowadzając tym samym do jej próby samobójczej . Pomimo wszelkich zarzutów, które można wysunąć w stosunku do Janáčka, nie sposób odmówić Jenůfie miana arcydzieła. Sytuacja powtarza się z innymi jego kompozycjami, oprócz świetnej Katii Kabanowej to również słynna Sinfonietta, Kwartety smyczkowe czy nawet mało znana Msza Głagolicka. Czasem okazuje się, że z najbardziej wewnętrznych sprzeczności mogą powstać dzieła wielkiej wagi, które z powodzeniem przechodzą próbę czasu.



26 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page