Pochwała chłopięcości
Po zaskakująco długiej, blisko miesięcznej przerwie wracamy. I tym samym mamy nadzieję na powrót do regularności, której niestety szalejąca sesja i upał nie do końca sprzyjają. Ja zatem − trochę dla ochłody − proponuję posłuchać Pięknej młynarki Schuberta w odsłonie lżejszej niż można by się spodziewać.
Zawsze, gdy sięgałem po cykle pieśni Schuberta, Piękna młynarka jawiła mi się jako opowieść o dorastaniu i rozczarowaniu w miłości, a Podróż zimowa jako wyraz rozpaczy w głębokiej depresji. Pierwszą wiązałem ze sferą dnia (stąd domknięcie przez Kołysankę), drugą – sferą nocy (więc początek to Gute Nacht). Ta polaryzacja odpowiadała też mojej preferencji wokalnej: lekkie, młodo brzmiące głosy versus niskie i gęste. Jak skonstatował Bohdan Pociej: „Piękna młynarka to wędrówka młodzieńca, Podróż zimowa to wędrówka człowieka dojrzałego”. O ile w takiej mrocznej odsłonie Podróży można przebierać jak w ulęgałkach, o tyle Młynarka nagrywana jest często za właśnie ciężko. Doskonałe wyważenie proporcji między pogłębieniem narracji a chłopięcością głosu odnalazłem na krążku Iestyna Daviesa i Josepha Middletona wydanego nakładem Signum Records/St John’s College.
Repertuar pieśniarski nie jest pierwszym skojarzeniem, gdy myśli się o recitalu kontratenora – dla niego byłaby zarezerwowana muzyka dawna, ewentualnie współczesna. Nie wspominając już o dyskografii – wcześniej jedynie Xavier Sabata połakomił się na Winterreise (wolę jednak taktownie milczeć o tej produkcji). A niektóre pieśni aż prosiłyby się o wersję na wysoki głos męski – te, gdy mowa o młodzieńczych rozterkach jako swoistej namiastki przedmutacyjnej wrażliwości. Die schöne Müllerin – to właśnie strzał w dziesiątkę!
Od Wędrówki, pierwszej pieśni, wykonanej z lekką nonszalancją, przez Ciekawego, zaśpiewanego bardzo długą frazą i delikatnym pianissimo aż po dramatyczną Zazdrość i dumę nagranie przebiega z wyraźną intencją narracyjną – nakierowaniem na wydobycie tonu lirycznego i solilokwialnego. Domykająca Kołysanka strumyka w ich wydaniu brzmi jakby z innego świata – odegrana beznamiętnie, przez co zyskuje paradoksalnie tragiczny wydźwięk. Słychać, że interpretacja dojrzała – Davies występuje bowiem z Młynarką już od 2017 roku. Zaś Joseph Middleton, specjalista od partnerstwa na niwie repertuaru Lieder, podąża za angielskim śpiewakiem z czułością na najdrobniejsze wahania tempa. Tworzy się intymne duo – w takiej tessiturze fortepian bowiem często jest unisono z głosem.
Choć Iestyn Davies skończył już 42 lata, to jego głos wciąż zachowuje lekką barwę, czasem pozbawioną zupełnie wibrata. Nie każdemu może przypaść do gustu taka interpretacja, stojąca jedną nogą w klasycyzmie (a może i baroku?), bo przecież Schubert to romantyk i kropka. Ale przecież on też był kiedyś chłopcem.