Powrót
Po ponad miesięcznej przerwie od działalności blogerskiej wypływamy z nową energią na internetowe wody. Powrót zaczniemy od krótkiego wpisu o muzyce Ukrainy, która ostatnio towarzyszyła nam dość często. Następne posty o tej tematyce będą przedzielane relacjami z koncertów, recenzjami nowości płytowych – słowem – dotychczasowymi treściami bloga Na cztery ręce.
Myśląc o muzyce "klasycznej" Ukrainy nie sposób nie wspomnieć o Wałentynie Sylwestrowie. Droga twórcza tego 84-letniego kompozytora przypomina nieco sylwetkę Arvo Pärta. Obaj wyszli od estetyki modernistycznej, obfitującej w dysonanse, podyktowanej współczesnymi technikami. Sytuacja obróciła się o 180 stopni po skomponowaniu przez Pärta II Symfonii (1966), a przez Sylwestrowa II Symfonii na flet, kotły, fortepian i orkiestrę smyczkową (1965). Utwory te stanowią rodzaj granicy, przekroczenie jej oznaczało porzucenie awangardowego muzycznego świata. Podobieństwa jednak na tym się nie kończą – kompozytorzy w poszukiwaniu własnego języka muzycznego zamilkli na około dekadę. Pärt wraca na scenę muzyczną w 1976 z techniką tintinnabuli, Sylwestrow w 1977 z Kiczowatą muzyką na fortepian solo i Cichymi pieśniami na tenor z fortepianem.
Zbiór 24 pieśni wydaje się być szczególnie ważny w kontekście późniejszej twórczości kompozytora. W harmonice opartej na tonalności dur-moll zabarwianej dysonansami, w śpiewnej melodyce, często dublowanej przez fortepian można odnaleźć sentyment o romantycznej proweniencji. Ciche pieśni stanowią jeden z najdelikatniejszych i najbardziej osobistych manifestów w historii muzyki.
W nieco innym świetle prezentuje się niespełna godzinne Requiem dla Łaryssy. Kompozycja z 1999 roku stanowi hołd dla przedwcześnie zmarłej żony Sylwestrowa, Łarysy Bonderenko. Umieszcza bowiem serię cytatów ze swoich wczesnych kompozycji, które w jakiś sposób przypominały kompozytorowi o jego stracie. I tak w części Tuba mirum odnajdziemy cytat z I Symfonii, w Agnus Dei utwór fortepianowy The Messenger (Posłaniec), a w czwartej części (Largo) – fragment Cichych pieśni. Sentyment łączy się z dramatyzmem, osobistą tragedią, oglądaną jednak z dystansu.
To rekomendacje BM, druga para rąk także co nieco dorzuci. Ja bym polecił niedawno wydany album Ukrainian Piano Quintets wytwórni Naxos. Ukraińscy artyści – Bohdana Piwnenko, Taras Jaropud, Kateryna Suprun, Jurij Pogorecki i Iryna Starodub – wybrali na album trzy utwory: klasyków, czyli Borysa Latoszyńskiego i Wałentyna Sylwestrowa oraz Wiktoriji Polowej (*1962), kompozytorki nieco mniej popularnej, o pokolenie młodszej od Silwestrowa.
Jej droga artystyczna prowadziła od heterogenicznej, eklektycznej estetyki postmodernizmu do nurtu, zbiorczo określanego mianem „nowej duchowości” czy „duchowego minimalizmu”. Uczennica Łwa Kołobuda w Kijowskim Konserwatorium jest mocno zaangażowana w muzykę nową, współpracowała m.in. z Gidonem Kremerem i Kronos String Quartet. Jej Oda do radości z 2009 roku uświetniła 20. rocznicę upadku Muru Berlińskiego.
W swojej twórczości skupia się na eksplorowaniu długo wybrzmiewających, delikatnych brzmień, które mogą budzić skojarzenia z jednej strony z brzmieniem dzwonków, a z drugiej – ptasimi inwokacjami w stylu Messiaena. Nie stroni też od odniesień do systemu dur-moll, wybierając jasne akordy durowe jako podstawę do przekształceń. Na krążku znalazł się jej Simurgh-Quintet z 2000 roku, wyznaczający jeden z punktów zwrotnych jej twórczości. Tytuł odnosi się do mitycznego ptaka, znanego z perskich opowieści, przedstawianego często jako stworzenie z głową psa i pawim ogonem. W sufickim poemacie Konferencja ptaków staje się on celem poszukiwań bohaterów, jednak finalnie odnajdują oni tylko jego cień. Dialektyka obecności-nieobecności, czytelności i zaburzeń narracji w utworze Polowej wyraża się w delikatnym przebijaniu się motywów przez szmerową warstwę flażoletów, stopniowym przechodzeniu do jasnej tonalności pod sam koniec.
Wedle jeszcze innej historii ze skrzydeł Simurga miały spadać ziarna, które dają najobfitszy plon. Gdzie indziej kojarzony jest z Feniksem. Mam wrażenie, że oba te znaczenia w dziwny sposób łączą się z obecną, tragiczną sytuacją Ukrainy, która niebawem będzie mogła się odrodzić. Wprawdzie z popiołów, ale jeszcze piękniejsza.