top of page

W świecie skarabeuszy

Twórczość operowa Verdiego to ciekawe studium rozwijającej się estetyki twórczej. Już pierwsze dzieła sceniczne pokroju Nabucca, Dwóch Foskariuszy czy Joanny d’Arc wykazują liczne odniesienia do estetyki bel canto oraz wielkiej włoskiej tradycji pozostawionej przez Belliniego lub Donizettiego. Szczególnie w pierwszym okresie ważny zdaje się element patriotyczny, który prezentowany jest w formie walki jednostki o wolność w miłości. „Wielka Trójka”, czyli Rigoletto, Trubadur i Traviata, umieszcza wątek ojczyzny na dalszym planie, skupiając się przede wszystkim na dramacie głównej postaci, najczęściej kobiecej.


Następnym etapem był wyjazd Verdiego do Francji, gdzie musiał zasymilować główne cechy grand opéry, aby zaistnieć w tamtejszym środowisku muzycznym. Nie był to zawsze udany romans, np. charakterystyczne ustępy baletowe często stawały się ciałem obcym, jak w Nieszporach sycylijskich. W Don Carlosie tematy historyczne stanowią ponownie drugi plan dla przedstawionej akcji. Przedstawiona w nim Hiszpania i rozgrywki polityczne to zaledwie pretekst do bardzo złożonej intrygi miłosnej, która może przywołać mit o Edypie (szczególnie w skróconej wersji włoskiej). Zaletami tego wyjazdu stało się porzucenie klarownej, nieco schematycznej budowy arii na rzecz wielkich scen dramatycznych, obejmujących nieraz około 15 minut. Uzyskana jest tym samym duża koherencja materiału muzycznego, w której kolejne numery przechodzą właściwie niezauważalnie. Doprowadzi to do powstania włoskiej odmiany dramatu muzycznego. Jednak zanim powstanie wielki Otello i Falstaff Verdi podsumowuje swoje francuskie doświadczenia oraz otworzy się na nowe rozwiązania harmoniczne.


Soojin Moon-Sebastian jako Aida / Opera Bałtycka 2022


Prace nad Aidą, bo o tej wielkiej operze mowa, datuje się na lata 1869–1871. Przełom lat 60. i 70. to czas ukończenia Kanału Sueskiego, na którego otwarcie został zamówiony u Verdiego hymn. Kompozytor nie zdecydował się jednak na napisanie tego utworu, tłumacząc się nadmiarem obowiązków i pisaniem „innych kompozycji okolicznościowych”. Aida powstała więc nie na otwarcie kanału Sueskiego (jak to uparcie powtarza się we wszelkich notkach programowych), a na otwarcie Opery Kairskiej, powstającej w bliskim sąsiedztwie czasowym co kanał. I tutaj pojawiło się parę komplikacji: podobno partytura zaginęła podczas dalekiej podróży, co doprowadziło do zmiany programu inauguracyjnego; zamiast egzotycznej opery, został wystawiony na wskroś włoski Rigoletto. W końcu i na Aidę przyszedł czas, która zapisała się jako jedno z największych arcydzieł kompozytora, a sam Verdi określił ją jako „nienajgorszą operę, którą napisałem”.


Obok Traviaty oraz Nabucca (chociaż ten prezentowany jest wyłącznie w Operze Śląskiej), Aida to najczęściej wykonywana opera Verdiego w Polsce. Ostatnio sięgnęła po nią Opera Bałtycka, która zaprezentowała ją w nowej inscenizacji Anny Wieczur. Warstwa reżyserska przedstawiła raczej konserwatywną wizję opery. Obowiązkowy piasek, atmosfera egipskiego grobowca, subtelna gra świateł, które odbijało się od wszechobecnego złota. Pod względem wizualnym było to przyjemne, choć mało zajmujące doświadczenie. Dużym problemem był natomiast brak wskazówek reżyserskich dla solistów. Pozostawieni sami sobie, zdecydowali się raczej na stanie w miejscu oraz odśpiewanie swoich arii. Jedynie Małgorzata Walewska w roli Amneris starała się wprowadzić więcej ruchu do nieco nużącej statyki.


Soojin Moon-Sebastian jako Aida, Małgorzata Walewska jako Amneris / Opera Bałtycka 2022


Postaci kobiece zresztą stanowiły najsilniejszy punkt Gdańskiej Aidy. Charakterna, rzucająca piorunami z oczu Amneris, występująca w kostiumie złocistego skarabeusza, zestawiana była z powściągliwą, tajemniczą Aidą w interpretacji Soojin Moon-Sebastian. Koreańska sopranistka prezentowała wyrównany poziom, z bardzo dobrze połączonymi rejestrami głosu, prowadzeniem frazy w Verdiowskim duchu. Pomimo kilku intonacyjnych potknięć nie zburzyło to całościowego pozytywnego obrazu. Podobnie Małgorzata Walewska pomimo stosunkowo dużego vibrato, pokazała duże doświadczenie sceniczne oraz porządną technikę wokalną, która była podkreślona przez dobrą dykcję. Z tego powodu duety tych postaci stanowiły najmocniejsze strony spektaklu.


Zupełnie inną jakość zaprezentowały postaci męskie – w szczególności Radames, wykonywany przez Jacka Laszczkowskiego, pozostawiał wiele do życzenia. Przekwalifikowanie się z kontratenora na tenora nie było najszczęśliwszym rozwiązaniem. Ucierpiały na tym wysokie dźwięki, którymi Verdi naszpikował każdą arię i scenę zbiorową z udziałem Egipskiego generała. Mocno siłowe góry zdawały się męczyć śpiewaka do tego stopnia, że późniejsze akty nacechowane były walką nie tyle z honorem wojownika, a z samym sobą. Trochę lepiej wypadli Amonasro (Mariusz Godlewski), Ramfis (Aleksander Teliga) i Faraon (Rafał Pawnuk), cień Radamesa padał jednak zbyt silnie na te postaci.


Nad nierównym wykonaniem czuwał George Tchitchinadze, gruziński dyrygent, który próbował wyciągnąć na pierwszy plan instrumentacyjne smaczki partytury. Zabrakło mu natomiast precyzji rytmicznej i surowszego spojrzenia na intonację orkiestry. Bardzo dobrze wyszły za to momenty baletowe i kameralizujące. Słynny Marsz Triumfalny niezwracający uwagi w choreografii (ciężko pobić wystawność inscenizacji MET), całą swoją pompatyczność zamknął w orkiestrze. Podobnie eteryczność finałowego duetu Aidy z Radamesem skupiała się w orkiestronie, nad którym głos Moon-Sebastian unosił się bez większych trudności.


Zabieranie się za bezsprzeczne arcydzieło opery włoskiej wiąże się z dużym ryzykiem. Ktoś interesujący się operami, może porównywać ikoniczne wykonania Marii Callas, Birgit Nilsson, Leontyne Price, Luciano Pavarottiego, Mario Del Monaco. Tym legendom dorównać nie sposób, natomiast można się do nich zbliżyć – o krok od nich stanęła Koreanka, troszkę dalej Walewska. Mimo że Gdańskie wykonanie do legendarnych nie zostanie zaliczone, tak prezentowało dobry poziom, od którego można odbić się jedynie w górę. Może należałoby wyjść z literalnych piramid, skarabeuszy i wszechogarniającego złota?


Marsz triumfalny / Opera Bałtycka 2022

47 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page